Podczas pobytu w Kanadzie nie wyjechaliśmy ani na chwilę poza granice Toronto. Być może powinnam żałować, że nie zobaczyłam Niagary i Wielkich Jezior. Ten fakt przełykam jednak ze stoickim spokojem, bo wiem (jestem pewna!), że jeszcze tam wrócę. Samo miasto zdołało mnie w sobie rozkochać na tyle, że mogłabym tam zamieszkać. Banał? Mówię tak po powrocie z każdej podróży? Może. Zobaczymy za kilka lat.
Powiem Wam, za co aż tak bardzo polubiłam to miasto.
Powiem Wam, za co aż tak bardzo polubiłam to miasto.
Patrzysz na miasto, widzisz naturę. Nawet w ścisłym centrum znajdziesz aleje i zielone trawniki. Siedzisz na plaży pod drzewem i masz widok na wieżowce. Naokoło cisza i spokój, słyszysz jedynie mewy. I oglądasz miasto, które wydaje się być nieprawdziwe. To jest niesamowite uczucie. Czegoś podobnego doświadczyłam jedynie w Central Parku. Z tym że tutaj ta natura jest prawdziwsza, są chwasty, patyki i nierówno przycięte żywopłoty.
2. Za wieżę telewizyjną:
Nie potrzebujesz mapy, bo z każdej części miasta widzisz dumną CN Tower.
Widoki z góry też były niczego sobie:
Wieża nocą wygląda jeszcze bardziej spektakularnie. Niestety, musicie mi uwierzyć na słowo. Następnym razem biorę statyw, obiecuję!
3. Za Queen Street, która jest długa na całe miasto i budynek za budynkiem wypełniona atrakcjami, ale w mojej pamięci zapisała się jako ulica sklepów z tkaninami.
4. Za wielokulturowość.
Czy leniwy amerykanin powie Ci, że mieszka w Czrono, czy europejczyk ze spodniami zaprasowanymi w kant zaciągnie z brytyjska Toronteu, to jest miasto ich wszystkich. Miasto nauki i biznesu. Miasto nejtiwów i emigrantów. Miasto, w którym na każdym rogu znajdziesz małe knajpki serwujące pyszne jedzenie z różnych zakątków świata. Tym samym doszłam do meritum (;
Czy leniwy amerykanin powie Ci, że mieszka w Czrono, czy europejczyk ze spodniami zaprasowanymi w kant zaciągnie z brytyjska Toronteu, to jest miasto ich wszystkich. Miasto nauki i biznesu. Miasto nejtiwów i emigrantów. Miasto, w którym na każdym rogu znajdziesz małe knajpki serwujące pyszne jedzenie z różnych zakątków świata. Tym samym doszłam do meritum (;
5. Za widoki we mgle:
6. Za najstarszą część miasta...
...która widocznie jest najlepszym miejscem na ślubne plenery. Gdzie się nie obejrzysz, zobaczysz podobny widok. Nawet gdy pogoda nie pozwala na zdjęcie kurtki przeciwwietrznej:
7. Za najlepszą czekoladziarnię na świecie.
Tak jak Włosi kręcą przepyszne lody, tak tu powstaje nieziemska czekolada. Z rzucaniem "najlepszościami" byłabym ostrożna, ale z miejscowymi kłócić się nie będę. Chociażby w podzięce za to, że pokazali mi to miejsce ;) Było somalicious!
8. I wreszcie - za spotkania, podczas których omawiało się przyszłość wszechświata. Przy herbatce, nad kotletem, niezobowiązująco. Ze znajomymi i miłymi profesorami z dalekich zakątków globu.
Zapamiętajcie moje słowa. Jeszcze tam wrócę!